niedziela, 1 września 2013

Rozdział 1 ~ "Bardziej niż myślisz" ♥

Był koniec listopada. Z drzew całkowicie już zniknęły kolorowe liście. Zimny wiatr dął ze wszystkich stron,a deszcz, którego w Londynie nigdy za wiele, skutecznie uniemożliwiał nawet najbardziej wytrwałym spokojny spacer do domu. W tamtym momencie doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Byłam zziębnięta i cała przemoczona. I zła. Bardzo, a to bardzo. Po pierwsze dlatego, że zbliżały się święta i to dużymi krokami, po drugie, bo miałam spędzić całe dwa dni sama z powodu wyjazdu mamy do Dublinu, a po trzecie dlatego, że wpadłam na ten genialny pomysł, którego nieprzyjemne skutki odczuwałam właśnie teraz - nie było na mnie suchej nitki. Zachciało mi się iść na dłuższy spacer. Teraz byłam mokra, zmęczona i potwornie głodna. Szybkim krokiem podążyłam w stronę domu, choć prawda była taka, że nie do swojego domu zmierzałam. Będąc już koło mieszkania Parkera i jego kumpli odwrócilam głowę w stronę okna kuchennego. Tom juz czekał. Dokładnie wiedział kiedy zaczynam i kończę lekcje. Uśmiechnął się do mnie z okna i zrobił wielkie oczy, kiedy dokładnej mi się przyjrzał. Pokiwał głową z dezaprobatą, mając na ustach delikatny, figlarny uśmiech, który tak uwielbiałam. Potem dał mi znak dłonią, abym "weszła do środka". Zanim dotarlam do drzwi stanął w ich progu.
- Matko i córko... - zaczął, robiąc dziwną minę.
- Nawet nie zaczynaj - wyminęłam chłopaka, wchodząc do środka. Tom zamknął drzwi.
- Gdzieś ty się tak urządziła? - spytał, zdejmując ze mnie lekką kurtkę, którą miałam na sobie. Oczywiście - całą mokrą od deszczu.
- Na dworze, geniuszu - potargałam mu wlosy i zaczęłam zdejmować buty. W tym samym czasie wokół mnie zaczęła sie formować olbrzymia kałuża.
- Tak się  urządzić.. Dobra, dobra już nic nie mówię - uniósł dłonie w obronnym geście na widok mojej miny - Tylko boję sie, że możesz mi się rozchorować... Sykes!
- Hymmm...? - spytał z kuchni najmłodszy członek zespołu.
- Cześć Nathan! - odkrzyknęłam z przedpokoju.
- Potrzebna gorąca herbata, najlepiej z miodem i cytryną - powiedział mój przyjaciel biorąc mnie na ręce.
- Tom! Co ty robisz?! - spytałam, zdziwiona jego zachowaniem.
- Przecież nie pozwolę, żebys mi cały dom zalała - uśmiechnał się, ukazując przy tym zęby.
- Ale... Ja cie pomoczę! - wydarłam się.
- Nie przejmuj się, kruszynko. Mam jeszcze pare ubrań na zmianę - puścił mi oczko i zaczął wchodzić, ze mną po schodach. Gdyby nie to, że było mi tak potwornie zimno, pomyślałabym, że jestem w raju. Bliskość Toma... sprawiała, że czułam się cudownie dziwnie. Moglabym mieszkać w jego ramionach. Parker zaniósł mnie do łazienki.
- Zaraz przyniosę Ci jakieś suche ubrania. A ty lepiej weź gorący prysznic. Będę o ciebie spokojniejszy... Sykes robisz ty tą herbatę?! - mrugnął do mnie wycofując się z łazienki.
- No przecież robię! - usłyszałam z dołu urażony głos Nathana. Zaśmiałam się cicho. Tom tymczasem przyniósł mi już suche ubrania, dał mi soczystego całusa w policzek i wyszedł. Kiedy wyszedł wskoczylam pod prysznic, a po paru minutach zaczęłam się ubierać. Ale zaraz... Co ten wariat mi przyniósł?! Bielizna bez wątpienia była moja... Ale reszta? Spodnie należały najprawdopodobniej do Neri, koszulka chyba do Max'a, a bluza... do Nathana. Parker przyniósł mi tez swoje biale Conversy. Ubrana w tę śmieszna mieszankę, zeszłam do kuchni. Dostałam tam herbaty i z niecierpliwością czekałam na obiad. Panowała taka cisza... Która kiedyś musiała się skonczyć.
- Jak ja Cię dorwę żartownisiu... - usłyszałam glos Seeva i rozbawiony krzyk Jaya. Wpadli jak strzała do kuchni, wrzeszcząc na siebie bez końca.
- Za cicho było - stwierdziłam, przełykając kolejny łyk słodkiej herbaty. Nath był prawdziwym mistrzem w jej parzeniu. Nareesha, Tom i Max zajmowali sie nakrywaniem do stołu, a Nathan chyba pisal coś na twitterze, sądząc po tym z jakim skupieniem wpatrywał się w swój telefon, Kels miała wrócić dopiero wieczorem, a ci dwaj idioci ganiali się w tę i z powrotem.
- O co poszło tym razem? - spytał ich Max, próbując zamaskować swoje zaciekawienie. Jay znow tylko zaczął się dziko śmiać, a seev bez slowa odwrócil się do nas plecami. Naszym oczom ukazala się ... plama z czerwonej galaretki.
- Podstawił mi to jak siadałem - poskarżył się ze śmiechem.
- Przyznaję Jay - zaczął Tom - Że sobie świetnie to wykombinowałeś - Jay podszedł do niego, wycierając łzy ze śmiechu.
- Dzięki Tom. Twoje wsparcie jest dla mnie bardzo ważne - uderzył Parkera w głowę i zajął swoje stałe miejsce z mojej lewej strony. Jako wegetarianie siedzieliśmy zawsze najbliżej wszelkich warzyw i sałatek. Z mojej prawej strony natomiast zawsze siedział spokojny Sykes. Teraz tez się nie odzywał.
- Pójdę się przebrać - powiedzial mulat, wytknął język loczkowi i pognał na górę. Zaczęliśmy siadać do stołu. Na szczęście Kaneswaran szybko do nas dołączył, dzieki czemu mogliśmy zabrac się za jedzenie.
- Elizabeth w pracy? - spytał mnie podczas obiadu Tom. Mówił oczywiście o mojej matce. Ona go uwielbiała. Chyba z wzajemnością.
- Tak. W Dublinie. Wraca w niedzielę - odpowiedziałam mu przełykając kęs sałatki Maxa - Naprawdę wspaniale ci to wyszło - zwróciłam się do George'a. Uśmiechnął się, zbyt zajety jedzeniem  by mi odpowiedzieć.
- Rozumiem, że zgodzisz się zostać na noc? - kontynuował przesłuchanie mój ukochany.
- Nie chciałabym robić klopotu... Przecież trzy dni temu wróciliście z trasy. Na pewno jesteście wykończeni i macie dużo pracy... - zaczęłam. Mówilam prawdę. Wcale nie chcialam im się narzucać. Kels tez pewnie wolałby nacieszyc się Tomem na osobności...Odchrząchnęłam.
- Jak na moje możesz zostać - powiedział McGuiness szczerząc się. Wiedziałam, że w głowie ma jeden ze swoich genialnych pomysłów - Mogłabyś mi pomóc przy wypakowywaniu.
- Dzięki, Jay. Dobrze wiedzieć, ze jestem przez ciebie traktowana jako tania siła robocza - powiedziałam.
- Zapłacę Ci! - powiedział niemalże natychmiast. Nawet Sykes się ożywił po tym zeznaniu.
- Serio?
- No wiesz.. Łóżko mam chwilowo wolne...
- To ja już wolę harować za darmo- przerwalam mu szybko. Wszyscy wybuchli smiechem.
- Oj Jay... Cos czuję, że twoje życie seksualne powoli sie sypie... - zaczął Seev przy ogólnej uciesze widowni.
- No helloł! Ja już o twoim nie wspomnę! - zrewanżował się Jay. Nar spojrzała na niego z udawanym oburzeniem.
- Świnia! - powiedziała śmiejąc się. Czy posiłki tutaj zawsze tak wygladają? No cóż... Bywało gorzej. Dokończyliśmy obiad, Jay dostal jednogłośnie karnego jeżyka ( co oznaczało, że musiał posprzątać po obiedzie ) , Max poszedł pooglądać TV,  Nath zaszył sie w swoim pokoju, Seev i Nar gdzies się wymknęli, a Tom poszedł ze mną do "mojego pokoju". Kiedy już dotarliśmy na górę, Tom usiadł na łóżku. Bez zastanowienia zrobiłam to samo.
- Jak było w trasie? - spytałam, padając plecami na miękki koc. Po chwili chłopak zrobił to samo.
- Miło. Poznalismy kilka nowych osób, szaleliśmy na imprezach. Na koncerty przychodziło dużo ludzi, zresztą mówiłem ci przez telefon. Gdyby nie to, że czuje sie wykonczony, to móglbym jeździć w trasę przez 365 dni w roku - usmiechnął się. Wyglądał cudownie. Nie widziałam go prawie miesiąc podczas ich trasy po USA. Zobaczyliśmy sie dopiero przedwczoraj. Znow mu sie przjrzałam. Było tak, jakby z każdym dniem był coraz piękniejszy - A co u ciebie? Jak sobie radziłaś, kiedy mnie nie było?
-Przecież wiesz, że nigdy sobie nie radzę, kiedy ciebie nie ma. W szkole... Ech. Nic ciekawego. Zresztą w nowej klasie nie znalazłam nikogo, z kim umiałabym się dogadać. Tak jak w tej poprzedniej. Tom... Dlaczego ja muszę byc taka beznadziejna? - westchnęłam.
- To nie ty jestes beznadziejna, tylko Ci wszyscy ludzie którzy Cię otaczają - pocieszył mnie - Trzeba być głupim, żeby nie docenić takiego niepozornego brylantu - lekko sie uśmiechnęłam - Tęskniłem - powiedział. Serce zabiło mi szybciej. Czy on to robił celowo? Czy celowo doprowadzał mnie do takiego stanu? Poczułam piekący żar w moim brzuchu - A ty? - spytał. Miałam ochote rzucic się na niego, wpić się w jego cudowne usta, obsypać pocałunkami cale jego idealne ciało i wykrzyczeć, że tęskniłam bardziej niż mógl się tego spodziewać, że umierałam bez widoku jego boskiej twarzy, że każdy dzień był cholerną męką, aż do tego dnia w którym ponownie się zjawił. Miałam ochotę, ale oczywiście tego nie zrobiłam. Powiedziałam tylko cicho "Bardzo tęskniłam" i dodałam w myślach "Bardziej niż myślisz". 
Podniosłam się z łóżka i usiadłam. Poczułam jak łzy z niewiadomego powodu napływają mi do oczu. Ja jedna wiedziałam jak bardzo chciałam je teraz ukryć. Próbowałam jakoś się ich pozbyć... Ale nie bardzo wiedzialam jak. Tom, który wciąż jeszcze leżał na łóżku złapal mnie za rękę. Zamarłam. Chyba to wyczuł, bo natychmiast się podniósł i obrucił moją twarz w swoim kierunku.
- Ty płaczesz? - spytał łagodnie, powoli zabierając rece z moich policzków. Spojrzałam mu prosto w oczy.
- To ze szczęścia - zasmiałam się dźwięcznie. Uwierzył.
- Kath... - przytulił mnie. To sprawiło, że znowu zaczęłam płakać.
- Dobrze, że już jesteś -wydukalam, przytulając się do niego najmocniej jak się dało. Trwalismy chwile w takim uścisku, aż do chwili, kiedy Parker odsunął sie ode mnie na pewną odległość, po czym cmoknął mnie w czoło.
- I moge ci obiecać, że w najbliższym czasie nigdzie się nie wybieram - powiedział, znowu mnie przytulając.
________________________________________________
CISZA PRZED BURZĄ ... Tym, tym, tym... :D
W najbliższym rozdziale będzie się trochę działo...
Dobra nie przedłużam. Do następnego :**
Aha i jeszcze jedno. Już niedługo zaczyna sie szkoła i dla wszystkich, którzy tego nie chcą mam pewne przesłanie, które mi osobiście pomaga :) Przypomnijcie je sobie, kiedy juz na nic nie bedziecie miały siły :) Kocham Was <3


 "Życzymy powodzenia wszystkim, którzy zaczęli naukę w tym tygodniu lub zaczną ją za tydzień, idźcie być znakomici, bo tacy jesteście!"

                                                                                                     -   By The Wanted ♥

7 komentarzy:

  1. Ajj.. Cudasny *o*
    Musze sie uczyc ale nie moglam sie oprzec checi przeczytania :))
    Ale nie mam zbyt wiele czasu.
    A przeslanie, nawet od nich, w niczym nie pomaga..
    Niecierpliwie czekam na kolejny rozdzial :))
    I na nexta na poprzednim blogu ;)
    Weny ;***
    Alicee_ <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaj następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. <3 kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem tu 1 raz i musze powiedzieć, ze stronka wyglada na całkiem fanją xd Zapraszam na swojego bloga : http://kronikizakrecenia.blogspot.com/ :) Mogłabyś skomentować najnowszy rozdział, bo nie wiem co ludzie o nim myślą.. xd Znajdziesz tu opowiadania , w większości o tematyce związanej ze światem hp (jest tez lily i james) :D

    OdpowiedzUsuń